Razem z Camille stanęłyśmy przed drzwiami naszego wynajętego mieszkania. Jeśli chodzi o czynsz to będą nam go opłacać na zmianę, rodzice moi i Camille.
-Gotowa?-Zapytałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Dajesz z tym-Powiedziała i przekręciła klucz w zamku, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Po jakiś dwóch, może trzech sekundach wydała z siebie głośny pisk i mocnym szarpnięciem wepchnęła mnie do środka.
-Kocik tu jest zajebiście. Jak dla mnie raj- Mówiąc to rzuciła się na jeden z foteli stojących w salonie. Zaśmiałam się pod nosem po czym zdjęłam buty, żeby nie robić sobie mycia podług na dzień dobry.
-Masz racje. Chyba będzie nam tu dobrze, nie?
Rzuciła mi wymowne spojrzenie w stylu "Chyba?!" po czym wpadła na genialny pomysł żeby wnieść walizki do środka i zamknąć drzwi. Położyłam torebkę na szafce w przedpokoju i chwytając za rączki obu walizek, weszłam do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się z uwagą. Było naprawdę ładnie. Beżowe ściany, jasne panele i do tego meble w najjaśniejszych odcieniach bieli. Na parapecie stały jakieś rośliny ozdobne o dużych ciemno zielonych liściach.
-Więc zaczynamy nowe życie. Całkiem same.-W moim głosie dała się odczuć odrobina wachania, co Camille zauważyła prawie natychmiast.
-No tak.. Boisz się tego?-Dotknęła delikatnie mojego ramienia.
-Boje się, że coś się w tym wszystkim nie uda..-Powiedziałam praktycznie szeptem, po czym spuściłam głowę.
-Vicky. Jeśli coś będzie nie tak to mamy siebie - Stanęła tuż na przeciwko mnie i tym samym zmusiła, żebym spojrzała jej w oczy.-Cokolwiek się stanie będę blisko Ciebie i mam nadzieje, że na odwrót. Pamiętasz jak jako małolaty, obiecałyśmy sobie, że ta przyjaźń przetrwa do grobowej deski? Obietnica przetrwała i sądzę, że przetrwa jeszcze mnóstwo lat. Tylko ważne, żeby zostało tak jak jest, a wtedy na pewno wszystko się uda.-Na jej twarzy zawitał ciepły, szczery uśmiech pełen czułości i zrozumienia. Przytuliłam się mocno do niej i przez ułamek sekundy zastanowiłam się, czym zasłużyłam na taką wspaniałą przyjaciółkę. Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Dziękuje, że jesteś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Chwilę jeszcze stałam przyssana do przyjaciółki, ale odsunęłam się od niej po jakimś, bliżej nie określonym czasie.
15 minut później ja byłam w trakcie rozpakowywania się, a Cami.. Ona coś robiła na laptopie. W czasie wyjmowania ubrań z walizek, zauważyłam, że nie ma tam ani jednej bluzy. Sprawdziłam jeszcze raz, ale i tym razem żadnej nie znalazłam.
-Shit. - Jęknęłam wkurzona na samą siebie, że w domu nie sprawdziłam zawartości bagaży.
-Co jest?- Do pokoju weszła Camille z komputerem na rękach. Siadła obok mnie na podłodze i zaczęła coś stukać w klawiaturę. Przewróciłam oczami i usiadłam prosto.
-Nie spakowałam żadnej bluzy. Ta-Pokazałam na górną część mojej garderoby- to w tej chwili jedyna jaką tu mam.- Zaczęłam kląć pod nosem i niedbale wyrzucać ubrania z walizki.
-Opanuj hormony.. jest dopiero 16, a centrum handlowe jest zaledwie 5 minut drogi ztąd.
Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
-Jezu.. idziemy na zakupy. Rozumiesz?- Powiedziała to z takim zażenowaniem, że przez chwilę miałam ochotę przeprosić ją za to, że nie zrozumiałam.
-Emm.. no dobra. Zakupy w nowym mieście chyba nam się przydadzą. Ja się trochę zrelaksuje, ty zresztą też. To idziemy teraz?- Pytanie powiedziałam bardzo ostrożnie. Sama nie wiem dlaczego.
-Taak teraz. Tylko daj mi minutkę żeby poprawić makijaż.
Wstałam z podłogi i stanęłam prze lustrem w moim nowym pokoju. Przeczesałam je palcami, poprawiłam je szybko, po czym weszłam do przed pokoju i ubrałam buty oraz kurtkę.
-Czekam na zewnątrz-Krzyknęłam otwierając drzwi.
Po kilku godzinach udanych zakupów wróciłyśmy do domu. Mam teraz wystarczający zapas bluz, bluzek, spodni, butów i ogółem wszystkiego. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy na kilka sekund. Byłam wprost wykończona. Chodzenie z Cam po sklepach to istna mordęga. Pewnie były byśmy tam jeszcze dłużej gdybym ciągle nie marudziła, że jestem zmęczona i chcę iść do domu. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w moją piżamę z Hello Kitty i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc myszko-zawołałam
-Dobranoc kocik - Usłyszałam w odpowiedzi.
Zamknęłam oczy i po krótkiej chwili, odpłynęłam w objęcia morfeusza.
-Gotowa?-Zapytałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Dajesz z tym-Powiedziała i przekręciła klucz w zamku, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Po jakiś dwóch, może trzech sekundach wydała z siebie głośny pisk i mocnym szarpnięciem wepchnęła mnie do środka.
-Kocik tu jest zajebiście. Jak dla mnie raj- Mówiąc to rzuciła się na jeden z foteli stojących w salonie. Zaśmiałam się pod nosem po czym zdjęłam buty, żeby nie robić sobie mycia podług na dzień dobry.
-Masz racje. Chyba będzie nam tu dobrze, nie?
Rzuciła mi wymowne spojrzenie w stylu "Chyba?!" po czym wpadła na genialny pomysł żeby wnieść walizki do środka i zamknąć drzwi. Położyłam torebkę na szafce w przedpokoju i chwytając za rączki obu walizek, weszłam do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się z uwagą. Było naprawdę ładnie. Beżowe ściany, jasne panele i do tego meble w najjaśniejszych odcieniach bieli. Na parapecie stały jakieś rośliny ozdobne o dużych ciemno zielonych liściach.
-Więc zaczynamy nowe życie. Całkiem same.-W moim głosie dała się odczuć odrobina wachania, co Camille zauważyła prawie natychmiast.
-No tak.. Boisz się tego?-Dotknęła delikatnie mojego ramienia.
-Boje się, że coś się w tym wszystkim nie uda..-Powiedziałam praktycznie szeptem, po czym spuściłam głowę.
-Vicky. Jeśli coś będzie nie tak to mamy siebie - Stanęła tuż na przeciwko mnie i tym samym zmusiła, żebym spojrzała jej w oczy.-Cokolwiek się stanie będę blisko Ciebie i mam nadzieje, że na odwrót. Pamiętasz jak jako małolaty, obiecałyśmy sobie, że ta przyjaźń przetrwa do grobowej deski? Obietnica przetrwała i sądzę, że przetrwa jeszcze mnóstwo lat. Tylko ważne, żeby zostało tak jak jest, a wtedy na pewno wszystko się uda.-Na jej twarzy zawitał ciepły, szczery uśmiech pełen czułości i zrozumienia. Przytuliłam się mocno do niej i przez ułamek sekundy zastanowiłam się, czym zasłużyłam na taką wspaniałą przyjaciółkę. Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Dziękuje, że jesteś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Chwilę jeszcze stałam przyssana do przyjaciółki, ale odsunęłam się od niej po jakimś, bliżej nie określonym czasie.
15 minut później ja byłam w trakcie rozpakowywania się, a Cami.. Ona coś robiła na laptopie. W czasie wyjmowania ubrań z walizek, zauważyłam, że nie ma tam ani jednej bluzy. Sprawdziłam jeszcze raz, ale i tym razem żadnej nie znalazłam.
-Shit. - Jęknęłam wkurzona na samą siebie, że w domu nie sprawdziłam zawartości bagaży.
-Co jest?- Do pokoju weszła Camille z komputerem na rękach. Siadła obok mnie na podłodze i zaczęła coś stukać w klawiaturę. Przewróciłam oczami i usiadłam prosto.
-Nie spakowałam żadnej bluzy. Ta-Pokazałam na górną część mojej garderoby- to w tej chwili jedyna jaką tu mam.- Zaczęłam kląć pod nosem i niedbale wyrzucać ubrania z walizki.
-Opanuj hormony.. jest dopiero 16, a centrum handlowe jest zaledwie 5 minut drogi ztąd.
Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
-Jezu.. idziemy na zakupy. Rozumiesz?- Powiedziała to z takim zażenowaniem, że przez chwilę miałam ochotę przeprosić ją za to, że nie zrozumiałam.
-Emm.. no dobra. Zakupy w nowym mieście chyba nam się przydadzą. Ja się trochę zrelaksuje, ty zresztą też. To idziemy teraz?- Pytanie powiedziałam bardzo ostrożnie. Sama nie wiem dlaczego.
-Taak teraz. Tylko daj mi minutkę żeby poprawić makijaż.
Wstałam z podłogi i stanęłam prze lustrem w moim nowym pokoju. Przeczesałam je palcami, poprawiłam je szybko, po czym weszłam do przed pokoju i ubrałam buty oraz kurtkę.
-Czekam na zewnątrz-Krzyknęłam otwierając drzwi.
Po kilku godzinach udanych zakupów wróciłyśmy do domu. Mam teraz wystarczający zapas bluz, bluzek, spodni, butów i ogółem wszystkiego. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy na kilka sekund. Byłam wprost wykończona. Chodzenie z Cam po sklepach to istna mordęga. Pewnie były byśmy tam jeszcze dłużej gdybym ciągle nie marudziła, że jestem zmęczona i chcę iść do domu. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w moją piżamę z Hello Kitty i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc myszko-zawołałam
-Dobranoc kocik - Usłyszałam w odpowiedzi.
Zamknęłam oczy i po krótkiej chwili, odpłynęłam w objęcia morfeusza.
zajebiste *>* Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://youmakemestrong11125669.blogspot.com/