Była 15:40
. Właśnie wchodziłam do mieszkania. Mimo, że to tylko kilka godzin w nowym otoczeniu to już zdążyłam się tym zmęczyć. Zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam trampki.
-Cześć- Krzyknęłam chcąc zakomunikować przyjaciółce, że wróciłam. Ale odpowiedziała mi cisza. Poczłapałam do jej pokoju, ale i tam jej nie było. Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam do niej. Jak zawsze wykombinowała plany na popołudnie. Ale już się do tego przyzwyczaiłam. Przynajmniej nigdy się przy niej nie nudzę. A w sumie dawno nie jadłam sushi, więc chętnie się przejdę. Skierowałam kroki w kierunku kuchni. Zrobiłam sobie szybko kawę i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Zaczęłam oglądać jakieś puste kreskówki, które zawsze mnie śmieszyły. I nie wiem jak to się stało, ale po kilku minutach zasnęłam. A potem usłyszałam tylko krzyk, który sprawił, że w ciągu sekundy zerwałam się na równe nogi.
Kiedy moje oczy pozwoliły mi już normalnie wszystko widzieć, rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam Camille, stojącą jakieś 2 metry ode mnie. Przeszywała mnie spojrzeniem, z którego nie można było wyczytać.
-Miałaś być gotowa..-Przewróciła na mnie oczami.
-Sorry.. Przysnęło mi się- Uśmiechnęłam się głupio i przeczesałam dłonią włosy.
-Zabije cię kiedyś.- Usiadła na fotelu. -Idź się ogarnij i chodź, bo jestem głodna.
-No przepraszam. Nie wyspałam się po prostu. Nie trzeba było się drzeć.-Uśmiechnęłam się słodko.
-Wrzeszczałam, bo na podłodze był pająk. - Zrobiła zniesmaczoną minę.
Pokiwałam głową i poszłam do pokoju po ciuchy na przebranie. Wbiłam się w coś luźnego i wygodnego. Przeczesałam szybko włosy, bo przez drzemkę wyglądały nie najlepiej.
Camille była już gotowa i czekała na mnie przy drzwiach. Też się przebrała. Miała na sobie pomarańczowe legginsy i żółtą bokserkę.
-Wyglądasz jak wielka pomarańcza.-Zaśmiałam się kiedy otwierałam drzwi.
-O to chodziło- Powiedziała po chwili i złapała mnie pod rękę.-Ej, wiesz jakiego mam słodziaka w grupie. Mmm.. blondyn.
-Opowiadaj.-Uśmiechnęłam się o niej.
Przez jakieś 15, gdy chodziłyśmy po mieście słuchałam opowiadania o 'słodkim blondynie'. W pewnym momencie po prostu się odłączyłam, jednak jedno z ostatnich zdań: -I ma na imię Niall..-Szepnęła z uśmiechem na twarzy, ale to było jedyne zdanie, które dobrze słyszałam.
-Niall?
-Niall.-Pokiwała głową entuzjastycznie.
-Umm.. Ok.
-A dlaczego pytasz?
-Nie, nic. Patrz tam jest chińska restauracja.-Wskazałam dłonią na lokal po drugiej stronie ulicy.
Złapała mnie za rękę i uważając na samochody przeszłyśmy na przez jezdnie i weszłyśmy do restauracji.
-Co bierzesz?-Zapytałam idąc za Camille w kierunku lady.
-Ymm.. to co zawsze. Nigiri i Temaki. A tobie co wziąć?
-To co ty.
Dziewczyna zaczęła zamawiać, a ja stałam zamyślona obok niej i bawiłam się palcami.
-Hej.- Usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka stojącego za mną. To jeden z kolegów Zayna.. Jak on się nazywał?
-Cześć-Uśmiechnęłam się. No tak - Louis
-Co ty tu robisz?
-Przyszłyśmy coś zjeść-Wskazałam głową na Camille -A ty tutaj sam?
-Nie.. Z chłopakami. Dosiądziecie się?- Obrzucił mnie przyjaznym spojrzeniem.
-Tak!- Powiedziała głośno moja przyjaciółka, odwracając się w naszą stronę.
-Louis jestem-Uśmiechnął się szeroko do niej.
- Cami- Wzruszyła ramionami i wyjęła z portfela kilka funtów, które podała kobiecie przy jadzie, aby zapłacić za sushi. Wzięła dwa pudełeczka i spojrzała na Lou.
-Gdzie siadamy?
-Tam-Chłopak wskazał jeden ze stolików przy oknie, gdzie siedziała reszta.
Poszłam za przyjaciółką.-Tam jest Niall.-Szepnęła zaciskając usta, żeby powstrzymać uśmiech. Zaśmiałam się patrząc na nią.
-Cześć chłopaki.- Powiedziała szczerząc się do nich i siadając na półokrągłej kanapie obok blondyna, tak jakby znała ich już od bardzo dawna. Nie było Harry'ego. Spojrzeli na nią a potem na mnie nadal stojącą z pudełkiem sushi i pałeczkami w ręce.
-O cześć Vicki.-Powiedział Zayn, po czym spojrzał na Camille. -A my się chyba jeszcze nie znamy.-Uśmiechnął się do niej opierając się o stół.
-Camille jestem.-Wyszczerzyła ząbki spoglądając na Niall'a. Zayn przedstawił jej wszystkich i w między czasie przyszedł Louis. Nawet nie zorientowałam się kiedy wylądowałam na siedzeniu obok Liama. Lou uśmiechnął się i usiadł obok mnie stawiając duże pudełko na stole.
-Ej, Zayn gdzie Perrie?..I Harry?-Zapytałam przełamując pałeczki.
-Pezz jest u Julie.. a Harry? -Spojrzał na Niall'a.
-U swojej dziewczyny.-Powiedział blondyn wpychając kawałek sushi do ust.
W czasie kiedy jedliśmy i rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy, a właściwe moja przyjaciółka mówiła nie dając nikomu dojść do słowa, zorientowałam się, że Liam, który siedział tuż obok mnie prawie w ogóle nic nie mówił.
-Wszystko dobrze? - Zapytałam patrząc na niego.
-Ymm.. Tak. Czemu pytasz?-Uśmiechnął się lekko.
-Nie wiem. Nic nie mówisz.
-Nic nie mówię, bo nie mam nic do powiedzenia.
-Zawsze można coś powiedzieć. Nawet największą głupotę.-Zgarnęłam włosy na jedno ramie.
-To znaczy?- Spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-Jednorożec.
-Jednorożec? -Zapytał powstrzymując śmiech.
- Zawsze to mówię, kiedy Camille pyta mnie o coś co jest związane z czymś co mówiła, gdy jej nie słuchałam, a jej reakcja to zawsze śmiech i wydaje mi się, że jeszcze nie zorientowała się o co chodzi.
-Dobry sposób. Sam bym na to nie wpadł, a dość często odłączam się kiedy oni coś mówią.-Zaśmiał się.
-Ja przy niej nie widzę innego wyjścia, bo zazwyczaj mówi za dużo i nie sposób to wszystko ogarnąć.-Pokiwałam ze zrezygnowaniem głową.
-Ja wole pisać sms'y niż mówić. To dla mnie znacznie łatwiejsze.
-Nie jestem zbyt wylewna, obojętnie czy w rozmowie czy w wiadomościach. Jedynie jak pisze wiersze to się tak jakby otwieram.
-Piszesz?-Uśmiechnął się.
-Czasem mi się zdarzy.- Odrzekłam i spojrzałam na przyjaciółkę. Mówiła coś do Niall'a, a kiedy zobaczyła, że na nią patrzę uśmiechnęła się i chwyciła swoją torbę.
-Zwijamy się?-Zapytała wstając.
-Um.. Okej. Trochę czasu nam tu zeszło.-Rzuciłam w kierunku chłopaków uśmiechając się i podnosząc z miejsca.
-Do zobaczenia-Powiedziałyśmy na odchodne z blondynkom i wyszłyśmy na zewnątrz.
-Skąd ich znasz-Zapytała w końcu.
-Ze szkoły. Są okej.
-To dlatego się zdziwiłaś kiedy mówiłam o Niallu? -Uśmiechnęła się tajemniczo.
-On ci się podoba.-Szepnęłam patrząc jej w oczy,
-Tak troszkę. Fajny jest.
-Myślę, że słodko razem wyglądacie.
-Serio?-Uniosła brwi i zagryzła wargę.
Pokiwałam głową. Jestem ciekawa jak szybko jej przejdzie. Często się zakochuje, ale zazwyczaj po miesiącu okazuje się, że to nie to. Wyjęłam z kieszeni klucze i po chwili razem z Cam leżałyśmy na kanapie. W sumie to ja siedziałam, a ona leżała i ma kolanach. Trzymała w ręce pilota i przelatywała po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego do oglądania.
-Obejrzymy horror?
-Wiesz, że nie lubię horrorów..-Wymamrotałam owijając sobie kosmyk jej włosów o palec.
-To się do mnie przytulisz jak się będziesz bała. Nie oglądałam ostatniej części 'Paranormal Activity'.
-Skoro nic innego nie leci. To idź i włącz jak ci tak bardzo zależy.
Po kilku minutach podłączyłyśmy laptopa do telewizora i zaczęłyśmy oglądać. Wszystko było spoko, dopóki nie usłyszałam bredzenia mojej przyjaciółki. A mamrocze głupoty jedynie kiedy śpi. Spojrzałam na nią miała zamknięte oczy i pół uśmiech na twarzy. Oddychała spokojnie. Spała. Wyczołgałam się ostrożnie z jej uścisku, starając się jej nie obudzić. Poszłam do jej pokoju. Chwyciłam koc, którym po chwili ją okryłam i podłożyłam jej poduszkę pod głowę. Wyłączyłam wszystko i nawet nie wiem kiedy usnęłam na fotelu. Cóż, dzień chyba mogę uznać za udany...
piątek, 25 lipca 2014
poniedziałek, 21 lipca 2014
Libster Award
"Nominacje do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Nominację otrzymałam od:
Moje odpowiedzi:
1. Ulubiony kolor?
Różowy i czarny. Dwa kolory, które zajmują najwięcej miejsca w mojej szafie :)
2. Ulubiona piosenka
Cóż, mam ich kilka. Ale jeśli mam wybrać, to jest to "Everybody hurts" od Avril Lavigne
3. Dlaczego postanowiłeś pisać?
W mojej głowie każdego dnia rodzą się nowe pomysły. Najpierw zaczęłam je wylewać na papier pisząc pojedyncze imaginy, aż w końcu kilka pomysłów skleiło się w jeden, wielki, który zainspirował mnie do rozpoczęcia mojego pierwszego fanfica.
4.Jakie masz zainteresowania?
Jednym z głównych jest śpiewanie i rapowanie. Na drugim miejscu pisanie wierszy i piosenek. To pozwala mi złagodzić trochę nadmiar emocji. Ale nie mogę zapomnieć także o rysowaniu, bo to również jedna z moich pasji.
5.Co lubisz robić w wolnym czasie?
Uwielbiam chodzić na długie spacery, sama lub z przyjaciółmi. Oglądać filmy, albo grać w gry.
6. Jaki jest twój ulubiony film?
No nie wiem. Nie będę wliczać This Is Us. Ale myślę, że "Tron Dziedzictwo".
7. Kto był twoim pierwszym idolem.
Moją pierwszą idolką była Avril Lavigne, która jest moją idolką do dziś <3
8.Za co lubisz One Direction?
Oj powodów jest wiele. Na pierwszym planie za ich wspaniałe charaktery, które za każdym razem potrafią poprawić mi humor, za muzykę, której głębokość rozumiem dopiero od jakiegoś czasu. Za poczucie humoru, które zawsze mnie rozbraja. I za to, że nie ukrywają tych dzieci, które ciągle drzemią w każdym z nich.
9. Ulubiona książka?
Trylogia "Burzy Ognia" ♥
10. Ulubiony aktor/aktorka?
Tom Hanks. Widziałam wszystkie filmy z jego udziałem i jego produkcji i według mnie jest po prostu najlepszy.
11. Ulubiona FanFiction? (Jeśli oczywiście jakieś czytasz)
Na ogół wole one shoty, ale czytałam moim ulubionym fanfickiem jest: http://niamhaynestory.blogspot.com/
Pytania do nominowanych:
1. Co cię inspiruje?
2. Co sądzisz o homoseksualizmie?
3. Jakie jest twoje życiowe motto?
4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
5. Od jak dawna piszesz?
6. Jakie masz pasje?
7. Uprawiasz jakiś sport?
8. Co jest twoim zdaniem najważniejsze w życiu?
9. Lubisz czytać książki?
10. Wolisz pisać dniem czy nocą?
11. Masz jakieś fobie?
Nominuję:
piątek, 25 kwietnia 2014
Rozdział 3
Siedziałam na trawniku przed szkołą wraz z moimi nowo poznanymi znajomymi. Udawałam, że z uwagą słucham tych wszystkich opowieści Julie, ale tak naprawdę w jednym uchu miałam słuchawkę i słuchałam Demi Lovato - Heart Attack. Całe szczęście, że pierwsze dni w szkole są zawsze takie raczej zapoznawcze, bo Julie przez wszystkie lekcje, albo dźgała mnie ołówkiem, albo zaczynała pleść mi warkocze, czasem opowiadała kawały, które za prawie za każdym razem spalała, co było komicznie śmieszne, że nie dało się z tego nie śmiać. Ale najczęściej po prostu zaczynała się śmiać bez powodu, a jej śmiech był tak zaraźliwy, że ja też zaczynałam się śmiać. Na początku zastanawiało mnie dlaczego nie usiadła z Pezz, ale potem zorientowałam się, że ona jest zajęta flirtowaniem z Zaynem. Wyjęłam z torby pojemniczek z sałatką, którą kupiłyśmy sobie z Camille po drodze do szkoły.
-Jezu gdzie oni są..-wyjąkała Perry z wyraźną irytacją w głosie.
-Nie denerwuj się tak. Pewnie zaraz przyjdą. Umawialiśmy się, to przyjdą.-Powiedział Zayn łapiąc dziewczynę za rękę. Zastanowiło mnie o kim mówią, ale po chwili zrezygnowałam z zadania tego pytania.
-Ojejciu. Jacy wy słodcy jesteście. Tacy słodcy, że bym was chętnie schrupała.-Powiedziała Julie, wyszczerzając swoje bieluśkie ząbki. Spojrzała na mnie podejrzliwie, po czym znowu się uśmiechnęła-A ty mój kiciu, kiciu, kiciusiu.. Znalazłaś już swojego księcia z bajki?
Zaczęłam grzebać plastikowym widelczykiem w pudełku z sałatką. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poprawiłam się w miejscu po czym podniosłam lekko głowę.
-Nie, jeszcze nie znalazłam, chociaż nie ukrywam, że bardzo bym chciała.-W sumie to powiedziałam prawdę. Od dłuższego czasu nie marze o niczym innym niż o tym, żeby poznać prawdziwą miłość. Kiedyś byłam w kilku związkach, ale to nie było nic poważnego, więc nie zakrzątałam sobie tym teraz głowy.
Po moich słowach na twarzy Julie zagościł głupawy uśmiech. Pociągnęła Perry za włosy i cmoknęła ją w policzek, zostawiając na nim, błyszczący ślad po jej pomalowanych ustach.
-Myślisz o tym co ja, blondysiu?
Dziewczyna posłała jej tylko znaczący uśmiech mówiący "No a jak".
W mojej głowie narodziło się pytanie, czy chodziło im o to, że mają zamiar bawić się w swatki. Otworzyłam szeroko oczy po czym potrzęsłam głową żeby trochę ogarnąć myśli. Znam te dziewczyny nie całe pół dnia, ale już wiem, że powinnam uważać na ich pomysły.
Nachyliłam się do Zayna.
-Powinnam się ich bać?
Chłopak spojrzał to na jedną, to na drugą. Uniósł brwi i rzucił mi współczujące spojrzenie.
-Tak. Radziłbym.
Usiadłam prosto, z lekkim przerażeniem w oczach, bo nie mam pojęcia, jak daleko zajdą ich zamiary ze znalezieniem mi chłopaka.
W tym momencie podbiegło do nas czterech nastolatków. Wszyscy pękali ze śmiechu i co chwile patrzyli po sobie.
-Hej- Powiedział przez śmiech chłopak o ciemnych lokach na głowie.
Dziewczyny wstały i zaczęły wszystkich przytulać na przywitanie, Zayn przybijał ze wszystkimi piątkę, a ja siedziałam z boku i się temu wszystkiemu jedynie przyglądałam. Wyjęłam z kieszeni mojego IPhona i zmieniłam piosenkę. Przez chwilę zrobiło mi się smutno, bo ja też bym chętnie kogoś przytuliła. Spojrzałam nerwowo na swoje Vansy, bo zaczynałam czuć się coraz bardziej niezręcznie. Usłyszałam tuż nad głową cichy śmiech. Ten sam który rozbawiał mnie od samego przyjścia tutaj. -Wiesz, że się rumienisz truskaweczko?-usłyszałam od razu kiedy podniosłam głowę. -Czemu akurat truskaweczko?-Pokazałam cudzysłów w powietrzu i uśmiechnęłam się głupkowato. -Bo jak się rumienisz, jesteś czerwoną jak truskawka.-Spojrzała na mnie choćby to było kompletnie oczywiste. Przewróciłam oczami i poprawiłam niedbale włosy. Julie dotknęła mojego ramienia i spojrzała na chłopaków. Perry akurat coś do nich mówiła, i po chwili wszyscy spojrzeli w moją stronę. Chłopak o bujnych lokach uśmiechnął się uroczo i podszedł do mnie.
-Jak mogłem cię nie zauważyć. Jestem Harry.-Podał mi dłoń na przywitanie i jednocześnie pomógł mi wstać. -Victoria-Powiedziałam tylko tyle, bo głos ugrzęzł mi w gardle. Chłopak dał mi buziaka w policzek, a ja dopiero teraz poczułam, że naprawdę się rumienie. -Więc, miło mi poznać. - Uśmiechnął się do mnie promienie. Odwrócił się w stronę kolegów, uniósł brew z rozbawieniem i z powrotem odwrócił się w moją stronę. -A to, od lewej, Niall, Louis ale, mówimy do niego Lou i Liam. -Fajnie, że nas przedstawiłeś, ale pewnie sami też dalibyśmy sobie radę Hazz - Powiedział Louis z wyraźnym sarkazmem w głosie. -Tak, ale ja już to zrobiłem więc, się zamknij- Rzucił loczek. Kiedy oni się tak sprzeczali, ja dokładniej im się przyjrzałam. W pewnym momencie Niall uśmiechnął się do mnie jednocześnie jedząc kanapkę, co wyglądało trochę zabawnie.
-A ty jak masz na imię? - Zapytał przechylając głowę na prawą stronę.
-Victoria- Odpowiedziałam zdobywając się na delikatne wykrzywienie ust w uśmiech.
-Ładnie- Powiedział po czym wrócił do jedzenia kanapki. Czułam się trochę nieswojo, bo nie lubię przebywać w tłumie. Nie w śród ludzi. Jestem typem samotniczki, więc kiedy jestem sama ze sobą jest mi najlepiej. Zatopiona we własnych myślach nawet nie zorientowałam się, że Harry chwycił mnie za rękę.
-Dlaczego zrobiłaś się nagle smutna?- Zapytał z troską w głosie
-Nie.. ja nie jestem smutna, po prostu się zamyśliłam.
-To zamiast tyle myśleć coś mów.
-Chyba raczej nie skorzystam- Powiedziałam spuszczając wzrok na buty. Kątem oka spojrzałam na moją dłoń splecioną z palcami Harry'ego.
-Jeju.. dlaczego? -Nie potrafię.. jestem zbyt nieśmiała. Przynajmniej na początku znajomości. -Choćbym słyszał swoją dziewczynę. -Zaśmiał się i pokręcił głową. -Jak ma na imię? -Pauline. Chodzi tu do szkoły, ale złapała ją jakaś grypa albo coś innego.. - Powiedział robiąc zmartwianą minę. -Biedna. - Sądzę, że miałybyście wiele wspólnych tematów do rozmów. -Bardzo możliwe. Musisz mnie z nią kiedyś poznać. - Posłałam mu pogodne spojrzenie i ponownie spojrzałam na nasze nadal złączone dłonie. -Przeszkadza ci to? -zapytał wskazując nasze ręce. -Nie. -I widzisz. Kiedy rozmawiasz ze mną nie jesteś aż tak nieśmiała. - powiedział uśmiechając się szeroko. W tej chwili przez głowę przeleciała mi myśl co by zrobiła jego dziewczyna gdyby to zobaczyła. -A co się tu dzieje- Usłyszałam głos Perrie, a później poczułam jej dłonie na moich ramionach. Odruchowo wyrwałam dłoń z uścisku Hazzy. Usłyszałam stłumiony śmiech z jego strony. -Rozmawiamy sobie. - Rzucił sympatycznie do Pezz. -Idź mi stąd teraz ja muszę z nią porozmawiać -powiedziała popychając delikatnie Harrego. -Okej, Okej - Powiedział unosząc dłonie w ochronnym geście, a po chwili dołączył się do żywej dyskusji Liama, Zayna i Julie, która oczywiście miała najwięcej do powiedzenia. -O czym chciałaś pogadać? -O niczym. Po prostu chciałam go sprawić bo się do ciebie lepił - spojrzała na mnie i z rozbawieniem wzruszyła ramionami. -Taa.. ale przynajmniej dobrze mi się z nim rozmawia - Rzuciłam. -Ma strasznie magnetyczną osobowość i potrafi podtrzymać rozmowę. Wiem coś na ten temat-Oparła głowę na moim ramieniu. -Ja za to jestem cholernie nieśmiała i nie umiem za bardzo nawiązywać nowych znajomości. -Nie ty jedyna tutaj. Liam też ma z tym problemy. Spojrzałam w jego stronę. Akurat mówił coś do Nialla. Po chwili jednak nasze spojrzenia się spotkały a ja automatycznie uniosłam kąciki ust ku górze, co on odwzajemnił, ale po chwili odwrócił wzrok i wrócił do rozmowy ze znajomymi...
-Jezu gdzie oni są..-wyjąkała Perry z wyraźną irytacją w głosie.
-Nie denerwuj się tak. Pewnie zaraz przyjdą. Umawialiśmy się, to przyjdą.-Powiedział Zayn łapiąc dziewczynę za rękę. Zastanowiło mnie o kim mówią, ale po chwili zrezygnowałam z zadania tego pytania.
-Ojejciu. Jacy wy słodcy jesteście. Tacy słodcy, że bym was chętnie schrupała.-Powiedziała Julie, wyszczerzając swoje bieluśkie ząbki. Spojrzała na mnie podejrzliwie, po czym znowu się uśmiechnęła-A ty mój kiciu, kiciu, kiciusiu.. Znalazłaś już swojego księcia z bajki?
Zaczęłam grzebać plastikowym widelczykiem w pudełku z sałatką. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poprawiłam się w miejscu po czym podniosłam lekko głowę.
-Nie, jeszcze nie znalazłam, chociaż nie ukrywam, że bardzo bym chciała.-W sumie to powiedziałam prawdę. Od dłuższego czasu nie marze o niczym innym niż o tym, żeby poznać prawdziwą miłość. Kiedyś byłam w kilku związkach, ale to nie było nic poważnego, więc nie zakrzątałam sobie tym teraz głowy.
Po moich słowach na twarzy Julie zagościł głupawy uśmiech. Pociągnęła Perry za włosy i cmoknęła ją w policzek, zostawiając na nim, błyszczący ślad po jej pomalowanych ustach.
-Myślisz o tym co ja, blondysiu?
Dziewczyna posłała jej tylko znaczący uśmiech mówiący "No a jak".
W mojej głowie narodziło się pytanie, czy chodziło im o to, że mają zamiar bawić się w swatki. Otworzyłam szeroko oczy po czym potrzęsłam głową żeby trochę ogarnąć myśli. Znam te dziewczyny nie całe pół dnia, ale już wiem, że powinnam uważać na ich pomysły.
Nachyliłam się do Zayna.
-Powinnam się ich bać?
Chłopak spojrzał to na jedną, to na drugą. Uniósł brwi i rzucił mi współczujące spojrzenie.
-Tak. Radziłbym.
Usiadłam prosto, z lekkim przerażeniem w oczach, bo nie mam pojęcia, jak daleko zajdą ich zamiary ze znalezieniem mi chłopaka.
W tym momencie podbiegło do nas czterech nastolatków. Wszyscy pękali ze śmiechu i co chwile patrzyli po sobie.
-Hej- Powiedział przez śmiech chłopak o ciemnych lokach na głowie.
Dziewczyny wstały i zaczęły wszystkich przytulać na przywitanie, Zayn przybijał ze wszystkimi piątkę, a ja siedziałam z boku i się temu wszystkiemu jedynie przyglądałam. Wyjęłam z kieszeni mojego IPhona i zmieniłam piosenkę. Przez chwilę zrobiło mi się smutno, bo ja też bym chętnie kogoś przytuliła. Spojrzałam nerwowo na swoje Vansy, bo zaczynałam czuć się coraz bardziej niezręcznie. Usłyszałam tuż nad głową cichy śmiech. Ten sam który rozbawiał mnie od samego przyjścia tutaj. -Wiesz, że się rumienisz truskaweczko?-usłyszałam od razu kiedy podniosłam głowę. -Czemu akurat truskaweczko?-Pokazałam cudzysłów w powietrzu i uśmiechnęłam się głupkowato. -Bo jak się rumienisz, jesteś czerwoną jak truskawka.-Spojrzała na mnie choćby to było kompletnie oczywiste. Przewróciłam oczami i poprawiłam niedbale włosy. Julie dotknęła mojego ramienia i spojrzała na chłopaków. Perry akurat coś do nich mówiła, i po chwili wszyscy spojrzeli w moją stronę. Chłopak o bujnych lokach uśmiechnął się uroczo i podszedł do mnie.
-Jak mogłem cię nie zauważyć. Jestem Harry.-Podał mi dłoń na przywitanie i jednocześnie pomógł mi wstać. -Victoria-Powiedziałam tylko tyle, bo głos ugrzęzł mi w gardle. Chłopak dał mi buziaka w policzek, a ja dopiero teraz poczułam, że naprawdę się rumienie. -Więc, miło mi poznać. - Uśmiechnął się do mnie promienie. Odwrócił się w stronę kolegów, uniósł brew z rozbawieniem i z powrotem odwrócił się w moją stronę. -A to, od lewej, Niall, Louis ale, mówimy do niego Lou i Liam. -Fajnie, że nas przedstawiłeś, ale pewnie sami też dalibyśmy sobie radę Hazz - Powiedział Louis z wyraźnym sarkazmem w głosie. -Tak, ale ja już to zrobiłem więc, się zamknij- Rzucił loczek. Kiedy oni się tak sprzeczali, ja dokładniej im się przyjrzałam. W pewnym momencie Niall uśmiechnął się do mnie jednocześnie jedząc kanapkę, co wyglądało trochę zabawnie.
-A ty jak masz na imię? - Zapytał przechylając głowę na prawą stronę.
-Victoria- Odpowiedziałam zdobywając się na delikatne wykrzywienie ust w uśmiech.
-Ładnie- Powiedział po czym wrócił do jedzenia kanapki. Czułam się trochę nieswojo, bo nie lubię przebywać w tłumie. Nie w śród ludzi. Jestem typem samotniczki, więc kiedy jestem sama ze sobą jest mi najlepiej. Zatopiona we własnych myślach nawet nie zorientowałam się, że Harry chwycił mnie za rękę.
-Dlaczego zrobiłaś się nagle smutna?- Zapytał z troską w głosie
-Nie.. ja nie jestem smutna, po prostu się zamyśliłam.
-To zamiast tyle myśleć coś mów.
-Chyba raczej nie skorzystam- Powiedziałam spuszczając wzrok na buty. Kątem oka spojrzałam na moją dłoń splecioną z palcami Harry'ego.
-Jeju.. dlaczego? -Nie potrafię.. jestem zbyt nieśmiała. Przynajmniej na początku znajomości. -Choćbym słyszał swoją dziewczynę. -Zaśmiał się i pokręcił głową. -Jak ma na imię? -Pauline. Chodzi tu do szkoły, ale złapała ją jakaś grypa albo coś innego.. - Powiedział robiąc zmartwianą minę. -Biedna. - Sądzę, że miałybyście wiele wspólnych tematów do rozmów. -Bardzo możliwe. Musisz mnie z nią kiedyś poznać. - Posłałam mu pogodne spojrzenie i ponownie spojrzałam na nasze nadal złączone dłonie. -Przeszkadza ci to? -zapytał wskazując nasze ręce. -Nie. -I widzisz. Kiedy rozmawiasz ze mną nie jesteś aż tak nieśmiała. - powiedział uśmiechając się szeroko. W tej chwili przez głowę przeleciała mi myśl co by zrobiła jego dziewczyna gdyby to zobaczyła. -A co się tu dzieje- Usłyszałam głos Perrie, a później poczułam jej dłonie na moich ramionach. Odruchowo wyrwałam dłoń z uścisku Hazzy. Usłyszałam stłumiony śmiech z jego strony. -Rozmawiamy sobie. - Rzucił sympatycznie do Pezz. -Idź mi stąd teraz ja muszę z nią porozmawiać -powiedziała popychając delikatnie Harrego. -Okej, Okej - Powiedział unosząc dłonie w ochronnym geście, a po chwili dołączył się do żywej dyskusji Liama, Zayna i Julie, która oczywiście miała najwięcej do powiedzenia. -O czym chciałaś pogadać? -O niczym. Po prostu chciałam go sprawić bo się do ciebie lepił - spojrzała na mnie i z rozbawieniem wzruszyła ramionami. -Taa.. ale przynajmniej dobrze mi się z nim rozmawia - Rzuciłam. -Ma strasznie magnetyczną osobowość i potrafi podtrzymać rozmowę. Wiem coś na ten temat-Oparła głowę na moim ramieniu. -Ja za to jestem cholernie nieśmiała i nie umiem za bardzo nawiązywać nowych znajomości. -Nie ty jedyna tutaj. Liam też ma z tym problemy. Spojrzałam w jego stronę. Akurat mówił coś do Nialla. Po chwili jednak nasze spojrzenia się spotkały a ja automatycznie uniosłam kąciki ust ku górze, co on odwzajemnił, ale po chwili odwrócił wzrok i wrócił do rozmowy ze znajomymi...
niedziela, 16 marca 2014
Zwisatun
Pewnego deszczowego dnia moja przyjaciółka wykonała zwiastun na bloga. Tak się składa że akurat tego :3 W zwiastunie zawarty jest przedsmak tego. czego będziecie się mogli spodziewać po kolejnych rozdziałach. Mnie osobiście bardzo się spodobał. Mam nadzieje, że wam również przypadnie do gustu.
Zwiastun by: Paula Styles
sobota, 8 marca 2014
Rozdział 2
Ze snu obudził mnie głos mojej przyjaciółki.
-Wstawaj, bo się spóźnimy. Jest już 7, a jak znam życie i Ciebie to jeszcze pół godziny spędzisz w łazience.-Powiedziała zdejmując ze mnie kołdrę i rzucając ją na ziemie.
Zakryłam twarz poduszką, która po niedługiej chwili również wylądowała na podłodze.
-Dobra wstaje..-powiedziałam przeciągając-Nie wyspałam się dzisiaj
-Dobra nie marudź tylko idź się szykować-Odrzekła pomagając mi wstać w łóżka.
Wzięłam z podłogi kilka ciuchów których nie chciało mi się włożyć do szafy i powoli poczłapałam do łazienki. Postawiłam na wygodny strój idealnie nadający się, na pierwszy dzień w szkole. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w ubrania i umalowałam się delikatnie. Potraktowałam policzki odrobiną różu, powieki złotym cieniem i na koniec, moje i tak już długie, rzęsy maskarą. Całość zajęła mi góra 20 minut. Kiedy weszłam do pokoju, Camille siedziała na łóżku gotowa do wyjścia. Kiedy mnie zobaczyła spojrzała na zegarek i uniosła brwi z rozbawieniem.
-17 minut? Mamy nowy rekord misiek.-Wymieniłyśmy spojrzenia po czym obje wybuchłyśmy śmiechem.
-Idziemy?-Zapytałam po chwili.
-Victorie przodem- Rzuciła i przepuściła mnie przez drzwi.
Po dwóch minutach szłyśmy już ulicą w kierunku naszej nowej szkoły. Wydaje mi się, że miałam stres wypisany na twarzy.
-Denerwujesz się? -Zapytałam przerywając ciszę.
-Ja? W ogóle. Poznamy nowych ludzi, może będą jakieś ciacha.. za to widzę, że ty się strasznie stresujesz.-Posłała mi wymowną minę w stylu "Przede mną tego nie ukryjesz"
-Ja tylko trochę. Na pewno będzie ok.-Skłamałam nie chcąc słuchać kazania, na temat tego, że powinnam otworzyć się przed innymi. Nic nie poradzę na to, że byłam typem samotniczki. Nie potrzebowałam innych, żeby czuć się dobrze. Wystarczyłam sobie sama. W sumie to pewnie nie przyjaźniłabym się teraz z Cami, gdyby nie to, że była tak namolna. Jak widać jej wady mają też dobre strony.
Podeszłyśmy pod budynek szkoły i zwolniłyśmy krok. Budynek był duży, zbudowany z jasnych cegieł. Po boisku kręciło się mnóstwo uczniów. Poczułam jak zaczynają trząść mi się ręce. Mimo wszystko schowałam głęboko zdenerwowanie i szłam przed siebie, stawiając kroki pewnie. Pokonałyśmy długi odcinek i weszłyśmy do środka. Po obu stronach korytarza stały rzędy zielonych szafek. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, ponieważ poczułam na sobie dziesiątki spojrzeń, zupełnie obcych mi ludzi.
-Jaki masz numer szafki-Szepnęłam do przyjaciółki.
-215, a ty?
-Ymm.. 187.-Przeklnęłam w myślach. Czemu nie mogłam mieć szafki obok niej. Życie jest takie niesprawiedliwe. Zanim zdążyłam zauważyć, Camille zniknęła w tłumie ludzi, zostawiając mnie samą.
Podeszłam do mojej szafki, wyjęłam kluczyk z kieszeni i ją otworzyłam. Kontem oka zauważyłam, że jakaś dziewczyna mi się przygląda. Schowałam głowę w szafce i zaczęłam wkładać do niej książki, które w najbliższym czasie mi się nie przydadzą.
-Fajne masz buty.-usłyszałam za sobą cukierkowy, dziewczęcy głos-I spodnie też. I w ogóle fajnie jesteś ubrana.
Nieśmiało spojrzałam na dziewczynę o blond włosach, szczerzącą się tak szeroko, że zauważyłam aparat na jej zębach.
-I do tego jesteś ładna. Jestem Julie-Wyciągnęła rękę w moją stronę, która po chwili ostrożnie uścisnęłam.
-Dzięki? Ja Victoria-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Po chwili pobiegła do nas inna blondynka, złapała Julie za ramie i spojrzała na mnie.
-Przepraszam cię za nią. Ona jest trochę.. nadpobudliwa.-Powiedziała, patrząc na nią ze współczuciem.
-No ej. Rozmawiałyśmy już na ten temat. Ja wcale nie jestem nadpobudliwa.- Odrzekła z urazą Julie.
-W ogóle nie jesteś.. oczywiście -przewróciła oczami.-Jestem Perry. Ale wszyscy mówią mi Pezz.
Spojrzałam na obie dziewczyny. Perry była troszkę wyższa i miała jaśniejsze włosy. Obie wydawały się mieć przyjazne nastawienie.
-Hej. Ja Victoria, ale mów do mnie jak ci wygodnie.
-Więc Vicky, będę mówić Vicky, jesteś nowa w mieście? Bo nie kojarzę twojej mordki.
-Tak. Właściwie to wczoraj razem z przyjaciółką się tu oficjalnie wprowadziłyśmy.
Julie spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co.
-Mieszkasz z przyjaciółką? Jakie zazdro. Ja wciąż z rodzicami- Wypaliła wreszcie robiąc smutną minkę.
Mieszkanie bez rodziny miało swoje plusy i minusy. Minusem stanowczo było to, że mama mi już nie gotowała, ani nie prasowała ubrań. Plusem było to, że mogłam robić co chce, ale musiałam ponosić za to pełną odpowiedzialność. Po chwili podszedł do nas jakiś chłopak. Był wysoki. Miał prawie czarne włosy i orzechowe oczy. Z wyglądu był to 100% Bad Boy. Kiedy Pezz go zobaczyła, zarzuciła mu ramiona na szyje i namiętnie pocałowała. No tylko przyjaciółmi oni na pewno nie byli.
-Hej.-Powiedziała Perry odrywając usta od jego warg.-Zayn, kochanie to jest Vicky -Wskazała na mnie dłonią. -Jest nowa w okolicy.
Chłopak uśmiechną się do mnie przyjaźnie. Miał bardzo pogodny uśmiech.
-Cześć-Powiedziałam, starając się odwzajemnić uśmiech.
-Siema.-Odpowiedział.- No to.. witamy w naszej szkole i w mieście.
-Dzięki.
Spuściłam głowę. Zastanowiłam się, czy poznała bym kogoś gdyby Julie wtedy do mnie nie podeszła. Ale mimo wszystko nie było, aż tak tragicznie jak się spodziewałam. Poznałam trzy osoby, wydające się być naprawdę spoko. Niby wszystko ok, tylko trochę popsuło mi to plany. Miałam zamiar zaszyć się gdzieś sama i posłuchać muzyki. Ale jak widać nie tym razem. Teraz muszę skupić się na tym, żeby nie popełnić jakiejś porażki, co mam niestety w zwyczaju.
Cóż.. sama posiedzę kiedy indziej.
-Wstawaj, bo się spóźnimy. Jest już 7, a jak znam życie i Ciebie to jeszcze pół godziny spędzisz w łazience.-Powiedziała zdejmując ze mnie kołdrę i rzucając ją na ziemie.
Zakryłam twarz poduszką, która po niedługiej chwili również wylądowała na podłodze.
-Dobra wstaje..-powiedziałam przeciągając-Nie wyspałam się dzisiaj
-Dobra nie marudź tylko idź się szykować-Odrzekła pomagając mi wstać w łóżka.
Wzięłam z podłogi kilka ciuchów których nie chciało mi się włożyć do szafy i powoli poczłapałam do łazienki. Postawiłam na wygodny strój idealnie nadający się, na pierwszy dzień w szkole. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w ubrania i umalowałam się delikatnie. Potraktowałam policzki odrobiną różu, powieki złotym cieniem i na koniec, moje i tak już długie, rzęsy maskarą. Całość zajęła mi góra 20 minut. Kiedy weszłam do pokoju, Camille siedziała na łóżku gotowa do wyjścia. Kiedy mnie zobaczyła spojrzała na zegarek i uniosła brwi z rozbawieniem.
-17 minut? Mamy nowy rekord misiek.-Wymieniłyśmy spojrzenia po czym obje wybuchłyśmy śmiechem.
-Idziemy?-Zapytałam po chwili.
-Victorie przodem- Rzuciła i przepuściła mnie przez drzwi.
Po dwóch minutach szłyśmy już ulicą w kierunku naszej nowej szkoły. Wydaje mi się, że miałam stres wypisany na twarzy.
-Denerwujesz się? -Zapytałam przerywając ciszę.
-Ja? W ogóle. Poznamy nowych ludzi, może będą jakieś ciacha.. za to widzę, że ty się strasznie stresujesz.-Posłała mi wymowną minę w stylu "Przede mną tego nie ukryjesz"
-Ja tylko trochę. Na pewno będzie ok.-Skłamałam nie chcąc słuchać kazania, na temat tego, że powinnam otworzyć się przed innymi. Nic nie poradzę na to, że byłam typem samotniczki. Nie potrzebowałam innych, żeby czuć się dobrze. Wystarczyłam sobie sama. W sumie to pewnie nie przyjaźniłabym się teraz z Cami, gdyby nie to, że była tak namolna. Jak widać jej wady mają też dobre strony.
Podeszłyśmy pod budynek szkoły i zwolniłyśmy krok. Budynek był duży, zbudowany z jasnych cegieł. Po boisku kręciło się mnóstwo uczniów. Poczułam jak zaczynają trząść mi się ręce. Mimo wszystko schowałam głęboko zdenerwowanie i szłam przed siebie, stawiając kroki pewnie. Pokonałyśmy długi odcinek i weszłyśmy do środka. Po obu stronach korytarza stały rzędy zielonych szafek. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, ponieważ poczułam na sobie dziesiątki spojrzeń, zupełnie obcych mi ludzi.
-Jaki masz numer szafki-Szepnęłam do przyjaciółki.
-215, a ty?
-Ymm.. 187.-Przeklnęłam w myślach. Czemu nie mogłam mieć szafki obok niej. Życie jest takie niesprawiedliwe. Zanim zdążyłam zauważyć, Camille zniknęła w tłumie ludzi, zostawiając mnie samą.
Podeszłam do mojej szafki, wyjęłam kluczyk z kieszeni i ją otworzyłam. Kontem oka zauważyłam, że jakaś dziewczyna mi się przygląda. Schowałam głowę w szafce i zaczęłam wkładać do niej książki, które w najbliższym czasie mi się nie przydadzą.
-Fajne masz buty.-usłyszałam za sobą cukierkowy, dziewczęcy głos-I spodnie też. I w ogóle fajnie jesteś ubrana.
Nieśmiało spojrzałam na dziewczynę o blond włosach, szczerzącą się tak szeroko, że zauważyłam aparat na jej zębach.
-I do tego jesteś ładna. Jestem Julie-Wyciągnęła rękę w moją stronę, która po chwili ostrożnie uścisnęłam.
-Dzięki? Ja Victoria-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Po chwili pobiegła do nas inna blondynka, złapała Julie za ramie i spojrzała na mnie.
-Przepraszam cię za nią. Ona jest trochę.. nadpobudliwa.-Powiedziała, patrząc na nią ze współczuciem.
-No ej. Rozmawiałyśmy już na ten temat. Ja wcale nie jestem nadpobudliwa.- Odrzekła z urazą Julie.
-W ogóle nie jesteś.. oczywiście -przewróciła oczami.-Jestem Perry. Ale wszyscy mówią mi Pezz.
Spojrzałam na obie dziewczyny. Perry była troszkę wyższa i miała jaśniejsze włosy. Obie wydawały się mieć przyjazne nastawienie.
-Hej. Ja Victoria, ale mów do mnie jak ci wygodnie.
-Więc Vicky, będę mówić Vicky, jesteś nowa w mieście? Bo nie kojarzę twojej mordki.
-Tak. Właściwie to wczoraj razem z przyjaciółką się tu oficjalnie wprowadziłyśmy.
Julie spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co.
-Mieszkasz z przyjaciółką? Jakie zazdro. Ja wciąż z rodzicami- Wypaliła wreszcie robiąc smutną minkę.
Mieszkanie bez rodziny miało swoje plusy i minusy. Minusem stanowczo było to, że mama mi już nie gotowała, ani nie prasowała ubrań. Plusem było to, że mogłam robić co chce, ale musiałam ponosić za to pełną odpowiedzialność. Po chwili podszedł do nas jakiś chłopak. Był wysoki. Miał prawie czarne włosy i orzechowe oczy. Z wyglądu był to 100% Bad Boy. Kiedy Pezz go zobaczyła, zarzuciła mu ramiona na szyje i namiętnie pocałowała. No tylko przyjaciółmi oni na pewno nie byli.
-Hej.-Powiedziała Perry odrywając usta od jego warg.-Zayn, kochanie to jest Vicky -Wskazała na mnie dłonią. -Jest nowa w okolicy.
Chłopak uśmiechną się do mnie przyjaźnie. Miał bardzo pogodny uśmiech.
-Cześć-Powiedziałam, starając się odwzajemnić uśmiech.
-Siema.-Odpowiedział.- No to.. witamy w naszej szkole i w mieście.
-Dzięki.
Spuściłam głowę. Zastanowiłam się, czy poznała bym kogoś gdyby Julie wtedy do mnie nie podeszła. Ale mimo wszystko nie było, aż tak tragicznie jak się spodziewałam. Poznałam trzy osoby, wydające się być naprawdę spoko. Niby wszystko ok, tylko trochę popsuło mi to plany. Miałam zamiar zaszyć się gdzieś sama i posłuchać muzyki. Ale jak widać nie tym razem. Teraz muszę skupić się na tym, żeby nie popełnić jakiejś porażki, co mam niestety w zwyczaju.
Cóż.. sama posiedzę kiedy indziej.
czwartek, 6 marca 2014
Rozdział 1
Razem z Camille stanęłyśmy przed drzwiami naszego wynajętego mieszkania. Jeśli chodzi o czynsz to będą nam go opłacać na zmianę, rodzice moi i Camille.
-Gotowa?-Zapytałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Dajesz z tym-Powiedziała i przekręciła klucz w zamku, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Po jakiś dwóch, może trzech sekundach wydała z siebie głośny pisk i mocnym szarpnięciem wepchnęła mnie do środka.
-Kocik tu jest zajebiście. Jak dla mnie raj- Mówiąc to rzuciła się na jeden z foteli stojących w salonie. Zaśmiałam się pod nosem po czym zdjęłam buty, żeby nie robić sobie mycia podług na dzień dobry.
-Masz racje. Chyba będzie nam tu dobrze, nie?
Rzuciła mi wymowne spojrzenie w stylu "Chyba?!" po czym wpadła na genialny pomysł żeby wnieść walizki do środka i zamknąć drzwi. Położyłam torebkę na szafce w przedpokoju i chwytając za rączki obu walizek, weszłam do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się z uwagą. Było naprawdę ładnie. Beżowe ściany, jasne panele i do tego meble w najjaśniejszych odcieniach bieli. Na parapecie stały jakieś rośliny ozdobne o dużych ciemno zielonych liściach.
-Więc zaczynamy nowe życie. Całkiem same.-W moim głosie dała się odczuć odrobina wachania, co Camille zauważyła prawie natychmiast.
-No tak.. Boisz się tego?-Dotknęła delikatnie mojego ramienia.
-Boje się, że coś się w tym wszystkim nie uda..-Powiedziałam praktycznie szeptem, po czym spuściłam głowę.
-Vicky. Jeśli coś będzie nie tak to mamy siebie - Stanęła tuż na przeciwko mnie i tym samym zmusiła, żebym spojrzała jej w oczy.-Cokolwiek się stanie będę blisko Ciebie i mam nadzieje, że na odwrót. Pamiętasz jak jako małolaty, obiecałyśmy sobie, że ta przyjaźń przetrwa do grobowej deski? Obietnica przetrwała i sądzę, że przetrwa jeszcze mnóstwo lat. Tylko ważne, żeby zostało tak jak jest, a wtedy na pewno wszystko się uda.-Na jej twarzy zawitał ciepły, szczery uśmiech pełen czułości i zrozumienia. Przytuliłam się mocno do niej i przez ułamek sekundy zastanowiłam się, czym zasłużyłam na taką wspaniałą przyjaciółkę. Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Dziękuje, że jesteś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Chwilę jeszcze stałam przyssana do przyjaciółki, ale odsunęłam się od niej po jakimś, bliżej nie określonym czasie.
15 minut później ja byłam w trakcie rozpakowywania się, a Cami.. Ona coś robiła na laptopie. W czasie wyjmowania ubrań z walizek, zauważyłam, że nie ma tam ani jednej bluzy. Sprawdziłam jeszcze raz, ale i tym razem żadnej nie znalazłam.
-Shit. - Jęknęłam wkurzona na samą siebie, że w domu nie sprawdziłam zawartości bagaży.
-Co jest?- Do pokoju weszła Camille z komputerem na rękach. Siadła obok mnie na podłodze i zaczęła coś stukać w klawiaturę. Przewróciłam oczami i usiadłam prosto.
-Nie spakowałam żadnej bluzy. Ta-Pokazałam na górną część mojej garderoby- to w tej chwili jedyna jaką tu mam.- Zaczęłam kląć pod nosem i niedbale wyrzucać ubrania z walizki.
-Opanuj hormony.. jest dopiero 16, a centrum handlowe jest zaledwie 5 minut drogi ztąd.
Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
-Jezu.. idziemy na zakupy. Rozumiesz?- Powiedziała to z takim zażenowaniem, że przez chwilę miałam ochotę przeprosić ją za to, że nie zrozumiałam.
-Emm.. no dobra. Zakupy w nowym mieście chyba nam się przydadzą. Ja się trochę zrelaksuje, ty zresztą też. To idziemy teraz?- Pytanie powiedziałam bardzo ostrożnie. Sama nie wiem dlaczego.
-Taak teraz. Tylko daj mi minutkę żeby poprawić makijaż.
Wstałam z podłogi i stanęłam prze lustrem w moim nowym pokoju. Przeczesałam je palcami, poprawiłam je szybko, po czym weszłam do przed pokoju i ubrałam buty oraz kurtkę.
-Czekam na zewnątrz-Krzyknęłam otwierając drzwi.
Po kilku godzinach udanych zakupów wróciłyśmy do domu. Mam teraz wystarczający zapas bluz, bluzek, spodni, butów i ogółem wszystkiego. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy na kilka sekund. Byłam wprost wykończona. Chodzenie z Cam po sklepach to istna mordęga. Pewnie były byśmy tam jeszcze dłużej gdybym ciągle nie marudziła, że jestem zmęczona i chcę iść do domu. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w moją piżamę z Hello Kitty i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc myszko-zawołałam
-Dobranoc kocik - Usłyszałam w odpowiedzi.
Zamknęłam oczy i po krótkiej chwili, odpłynęłam w objęcia morfeusza.
-Gotowa?-Zapytałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Dajesz z tym-Powiedziała i przekręciła klucz w zamku, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Po jakiś dwóch, może trzech sekundach wydała z siebie głośny pisk i mocnym szarpnięciem wepchnęła mnie do środka.
-Kocik tu jest zajebiście. Jak dla mnie raj- Mówiąc to rzuciła się na jeden z foteli stojących w salonie. Zaśmiałam się pod nosem po czym zdjęłam buty, żeby nie robić sobie mycia podług na dzień dobry.
-Masz racje. Chyba będzie nam tu dobrze, nie?
Rzuciła mi wymowne spojrzenie w stylu "Chyba?!" po czym wpadła na genialny pomysł żeby wnieść walizki do środka i zamknąć drzwi. Położyłam torebkę na szafce w przedpokoju i chwytając za rączki obu walizek, weszłam do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się z uwagą. Było naprawdę ładnie. Beżowe ściany, jasne panele i do tego meble w najjaśniejszych odcieniach bieli. Na parapecie stały jakieś rośliny ozdobne o dużych ciemno zielonych liściach.
-Więc zaczynamy nowe życie. Całkiem same.-W moim głosie dała się odczuć odrobina wachania, co Camille zauważyła prawie natychmiast.
-No tak.. Boisz się tego?-Dotknęła delikatnie mojego ramienia.
-Boje się, że coś się w tym wszystkim nie uda..-Powiedziałam praktycznie szeptem, po czym spuściłam głowę.
-Vicky. Jeśli coś będzie nie tak to mamy siebie - Stanęła tuż na przeciwko mnie i tym samym zmusiła, żebym spojrzała jej w oczy.-Cokolwiek się stanie będę blisko Ciebie i mam nadzieje, że na odwrót. Pamiętasz jak jako małolaty, obiecałyśmy sobie, że ta przyjaźń przetrwa do grobowej deski? Obietnica przetrwała i sądzę, że przetrwa jeszcze mnóstwo lat. Tylko ważne, żeby zostało tak jak jest, a wtedy na pewno wszystko się uda.-Na jej twarzy zawitał ciepły, szczery uśmiech pełen czułości i zrozumienia. Przytuliłam się mocno do niej i przez ułamek sekundy zastanowiłam się, czym zasłużyłam na taką wspaniałą przyjaciółkę. Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Dziękuje, że jesteś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Chwilę jeszcze stałam przyssana do przyjaciółki, ale odsunęłam się od niej po jakimś, bliżej nie określonym czasie.
15 minut później ja byłam w trakcie rozpakowywania się, a Cami.. Ona coś robiła na laptopie. W czasie wyjmowania ubrań z walizek, zauważyłam, że nie ma tam ani jednej bluzy. Sprawdziłam jeszcze raz, ale i tym razem żadnej nie znalazłam.
-Shit. - Jęknęłam wkurzona na samą siebie, że w domu nie sprawdziłam zawartości bagaży.
-Co jest?- Do pokoju weszła Camille z komputerem na rękach. Siadła obok mnie na podłodze i zaczęła coś stukać w klawiaturę. Przewróciłam oczami i usiadłam prosto.
-Nie spakowałam żadnej bluzy. Ta-Pokazałam na górną część mojej garderoby- to w tej chwili jedyna jaką tu mam.- Zaczęłam kląć pod nosem i niedbale wyrzucać ubrania z walizki.
-Opanuj hormony.. jest dopiero 16, a centrum handlowe jest zaledwie 5 minut drogi ztąd.
Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
-Jezu.. idziemy na zakupy. Rozumiesz?- Powiedziała to z takim zażenowaniem, że przez chwilę miałam ochotę przeprosić ją za to, że nie zrozumiałam.
-Emm.. no dobra. Zakupy w nowym mieście chyba nam się przydadzą. Ja się trochę zrelaksuje, ty zresztą też. To idziemy teraz?- Pytanie powiedziałam bardzo ostrożnie. Sama nie wiem dlaczego.
-Taak teraz. Tylko daj mi minutkę żeby poprawić makijaż.
Wstałam z podłogi i stanęłam prze lustrem w moim nowym pokoju. Przeczesałam je palcami, poprawiłam je szybko, po czym weszłam do przed pokoju i ubrałam buty oraz kurtkę.
-Czekam na zewnątrz-Krzyknęłam otwierając drzwi.
Po kilku godzinach udanych zakupów wróciłyśmy do domu. Mam teraz wystarczający zapas bluz, bluzek, spodni, butów i ogółem wszystkiego. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy na kilka sekund. Byłam wprost wykończona. Chodzenie z Cam po sklepach to istna mordęga. Pewnie były byśmy tam jeszcze dłużej gdybym ciągle nie marudziła, że jestem zmęczona i chcę iść do domu. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w moją piżamę z Hello Kitty i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc myszko-zawołałam
-Dobranoc kocik - Usłyszałam w odpowiedzi.
Zamknęłam oczy i po krótkiej chwili, odpłynęłam w objęcia morfeusza.
Prolog
Jestem Victoria. W zaszłym tygodniu skończyłam 18. Do tej pory mieszkałam w Fairford, ale z okazji tego, że jestem już pełnoletnia, wraz z moją przyjaciółką Camille, przeprowadzamy się do Londynu. Mam nadzieję poznać tam nowych przyjaciół, rozwijać pasję, którą jest głównie śpiew i pisanie wierszy.
Chcę tam poznać smak dorosłości, a może i nawet znaleźć prawdziwą miłość, której do tej pory tak bardzo się bałam. Wraz z Camille zaczniemy nowe życie, i postaramy się odnaleźć nasze prawdziwe wnętrze. Poznamy, wielu wrogów, oraz osób w których znajdziemy wiele wsparcia podczas trudnych momentów.
Czeka też nas kilka szokujących niespodzianek, które załamią nas i zaczną popychać do gwałtownych decyzji. Czy ta przeprowadzka okaże się dobrym pomysłem? Czy ta przyjaźń przetrwa wśród ciągłych przeszkód na drodze do upragnionego szczęścia? Czy odnajdę to czego chcę od tak dawna, czyli miłość?
Jak na razie odpowiedzi na te pytania to dla mnie zagadka. Ale jestem pewna, że w końcu wszystko się wyjaśni..
Chcę tam poznać smak dorosłości, a może i nawet znaleźć prawdziwą miłość, której do tej pory tak bardzo się bałam. Wraz z Camille zaczniemy nowe życie, i postaramy się odnaleźć nasze prawdziwe wnętrze. Poznamy, wielu wrogów, oraz osób w których znajdziemy wiele wsparcia podczas trudnych momentów.
Czeka też nas kilka szokujących niespodzianek, które załamią nas i zaczną popychać do gwałtownych decyzji. Czy ta przeprowadzka okaże się dobrym pomysłem? Czy ta przyjaźń przetrwa wśród ciągłych przeszkód na drodze do upragnionego szczęścia? Czy odnajdę to czego chcę od tak dawna, czyli miłość?
Jak na razie odpowiedzi na te pytania to dla mnie zagadka. Ale jestem pewna, że w końcu wszystko się wyjaśni..
Subskrybuj:
Posty (Atom)