piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 3

Siedziałam na trawniku przed szkołą wraz z moimi nowo poznanymi znajomymi. Udawałam, że z uwagą słucham tych wszystkich opowieści Julie, ale tak naprawdę w jednym uchu miałam słuchawkę i słuchałam Demi Lovato - Heart Attack. Całe szczęście, że pierwsze dni w szkole są zawsze takie raczej zapoznawcze, bo Julie przez wszystkie lekcje, albo dźgała mnie ołówkiem, albo zaczynała pleść mi warkocze, czasem opowiadała kawały, które za prawie za każdym razem spalała, co było komicznie śmieszne, że nie dało się z tego nie śmiać. Ale najczęściej po prostu zaczynała się śmiać bez powodu, a jej śmiech był tak zaraźliwy, że ja też zaczynałam się śmiać. Na początku zastanawiało mnie dlaczego nie usiadła z Pezz, ale potem zorientowałam się, że ona jest zajęta flirtowaniem z Zaynem. Wyjęłam z torby pojemniczek z sałatką, którą kupiłyśmy sobie z Camille po drodze do szkoły.
-Jezu gdzie oni są..-wyjąkała Perry z wyraźną irytacją w głosie.
-Nie denerwuj się tak. Pewnie zaraz przyjdą. Umawialiśmy się, to przyjdą.-Powiedział Zayn łapiąc dziewczynę za rękę. Zastanowiło mnie o kim mówią, ale po chwili zrezygnowałam z zadania tego pytania.
-Ojejciu. Jacy wy słodcy jesteście. Tacy słodcy, że bym was chętnie schrupała.-Powiedziała Julie, wyszczerzając swoje bieluśkie ząbki. Spojrzała na mnie podejrzliwie, po czym znowu się uśmiechnęła-A ty mój kiciu, kiciu, kiciusiu.. Znalazłaś już swojego księcia z bajki?
Zaczęłam grzebać plastikowym widelczykiem w pudełku z sałatką. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poprawiłam się w miejscu po czym podniosłam lekko głowę.
-Nie, jeszcze nie znalazłam, chociaż nie ukrywam, że bardzo bym chciała.-W sumie to powiedziałam prawdę. Od dłuższego czasu nie marze o niczym innym niż o tym, żeby poznać prawdziwą miłość. Kiedyś byłam w kilku związkach, ale to nie było nic poważnego, więc nie zakrzątałam sobie tym teraz głowy.
Po moich słowach na twarzy Julie zagościł głupawy uśmiech. Pociągnęła Perry za włosy i cmoknęła ją w policzek, zostawiając na nim, błyszczący ślad po  jej pomalowanych ustach.
-Myślisz o tym co ja, blondysiu?
Dziewczyna posłała jej tylko znaczący uśmiech mówiący "No a jak".
W mojej głowie narodziło się pytanie, czy chodziło im o to, że mają zamiar bawić się w swatki. Otworzyłam szeroko oczy po czym potrzęsłam głową żeby trochę ogarnąć myśli. Znam te dziewczyny nie całe pół dnia, ale już wiem, że powinnam uważać na ich pomysły.
Nachyliłam się do Zayna.
-Powinnam się ich bać?
Chłopak spojrzał to na jedną, to na drugą. Uniósł brwi i rzucił mi współczujące spojrzenie.
-Tak. Radziłbym.
Usiadłam prosto, z lekkim przerażeniem w oczach, bo nie mam pojęcia, jak daleko zajdą ich zamiary ze znalezieniem mi chłopaka.
W tym momencie podbiegło do nas czterech nastolatków. Wszyscy pękali ze śmiechu i co chwile patrzyli po sobie.
-Hej- Powiedział przez śmiech chłopak o ciemnych lokach na głowie.
Dziewczyny wstały i zaczęły wszystkich przytulać na przywitanie, Zayn przybijał ze wszystkimi piątkę, a ja siedziałam z boku i się temu wszystkiemu jedynie przyglądałam. Wyjęłam z kieszeni mojego IPhona i zmieniłam piosenkę. Przez chwilę zrobiło mi się smutno, bo ja też bym chętnie kogoś przytuliła. Spojrzałam nerwowo na swoje Vansy, bo zaczynałam czuć się coraz bardziej niezręcznie. Usłyszałam tuż nad głową cichy śmiech. Ten sam który rozbawiał mnie od samego przyjścia tutaj. -Wiesz, że się rumienisz truskaweczko?-usłyszałam od razu kiedy podniosłam głowę. -Czemu akurat truskaweczko?-Pokazałam cudzysłów w powietrzu i uśmiechnęłam się głupkowato. -Bo jak się rumienisz, jesteś czerwoną jak truskawka.-Spojrzała na mnie choćby to było kompletnie oczywiste. Przewróciłam oczami i poprawiłam niedbale włosy. Julie dotknęła mojego ramienia i spojrzała na chłopaków. Perry akurat coś do nich mówiła, i po chwili wszyscy spojrzeli w moją stronę. Chłopak o bujnych lokach uśmiechnął się uroczo i podszedł do mnie.
-Jak mogłem cię nie zauważyć. Jestem Harry.-Podał mi dłoń na przywitanie i jednocześnie pomógł mi wstać. -Victoria-Powiedziałam tylko tyle, bo głos ugrzęzł mi w gardle. Chłopak dał mi buziaka w policzek, a ja dopiero teraz poczułam, że naprawdę się rumienie. -Więc, miło mi poznać. - Uśmiechnął się do mnie promienie. Odwrócił się w stronę kolegów, uniósł brew z rozbawieniem i z powrotem odwrócił się w moją stronę. -A to, od lewej, Niall, Louis ale, mówimy do niego Lou i Liam. -Fajnie, że nas przedstawiłeś, ale pewnie sami też dalibyśmy sobie radę Hazz - Powiedział Louis z wyraźnym sarkazmem w głosie. -Tak, ale ja już to zrobiłem więc, się zamknij- Rzucił loczek. Kiedy oni się tak sprzeczali, ja dokładniej im się przyjrzałam. W pewnym momencie Niall uśmiechnął się do mnie jednocześnie jedząc kanapkę, co wyglądało trochę zabawnie.
-A ty jak masz na imię? - Zapytał przechylając głowę na prawą stronę.
-Victoria- Odpowiedziałam zdobywając się na delikatne wykrzywienie ust w uśmiech.
-Ładnie- Powiedział po czym wrócił do jedzenia kanapki. Czułam się trochę nieswojo, bo nie lubię przebywać w tłumie. Nie w śród ludzi. Jestem typem samotniczki, więc kiedy jestem sama ze sobą jest mi najlepiej. Zatopiona we własnych myślach nawet nie zorientowałam się, że Harry chwycił mnie za rękę.
-Dlaczego zrobiłaś się nagle smutna?- Zapytał z troską w głosie
-Nie.. ja nie jestem smutna, po prostu się zamyśliłam.
-To zamiast tyle myśleć coś mów.
-Chyba raczej nie skorzystam- Powiedziałam spuszczając wzrok na buty. Kątem oka spojrzałam na moją dłoń splecioną z palcami Harry'ego.
-Jeju.. dlaczego? -Nie potrafię.. jestem zbyt nieśmiała. Przynajmniej na początku znajomości. -Choćbym słyszał swoją dziewczynę. -Zaśmiał się i pokręcił głową. -Jak ma na imię? -Pauline. Chodzi tu do szkoły, ale złapała ją jakaś grypa albo coś innego.. - Powiedział robiąc zmartwianą minę. -Biedna. - Sądzę, że miałybyście wiele wspólnych tematów do rozmów. -Bardzo możliwe. Musisz mnie z nią kiedyś poznać. - Posłałam mu pogodne spojrzenie i ponownie spojrzałam na nasze nadal złączone dłonie. -Przeszkadza ci to? -zapytał wskazując nasze ręce. -Nie. -I widzisz. Kiedy rozmawiasz ze mną nie jesteś aż tak nieśmiała. - powiedział uśmiechając się szeroko. W tej chwili przez głowę przeleciała mi myśl co by zrobiła jego dziewczyna gdyby to zobaczyła. -A co się tu dzieje- Usłyszałam głos Perrie, a później poczułam jej dłonie na moich ramionach. Odruchowo wyrwałam dłoń z uścisku Hazzy. Usłyszałam stłumiony śmiech z jego strony. -Rozmawiamy sobie. - Rzucił sympatycznie do Pezz. -Idź mi stąd teraz ja muszę z nią porozmawiać -powiedziała popychając delikatnie Harrego. -Okej, Okej - Powiedział unosząc dłonie w ochronnym geście, a po chwili dołączył się do żywej dyskusji Liama, Zayna i Julie, która oczywiście miała najwięcej do powiedzenia. -O czym chciałaś pogadać? -O niczym. Po prostu chciałam go sprawić bo się do ciebie lepił - spojrzała na mnie i z rozbawieniem wzruszyła ramionami. -Taa.. ale przynajmniej dobrze mi się z nim rozmawia - Rzuciłam. -Ma strasznie magnetyczną osobowość i potrafi podtrzymać rozmowę. Wiem coś na ten temat-Oparła głowę na moim ramieniu. -Ja za to jestem cholernie nieśmiała i nie umiem za bardzo nawiązywać nowych znajomości. -Nie ty jedyna tutaj. Liam też ma z tym problemy. Spojrzałam w jego stronę. Akurat mówił coś do Nialla. Po chwili jednak nasze spojrzenia się spotkały a ja automatycznie uniosłam kąciki ust ku górze, co on odwzajemnił, ale po chwili odwrócił wzrok i wrócił do rozmowy ze znajomymi...