niedziela, 16 marca 2014

Zwisatun

Pewnego deszczowego dnia moja przyjaciółka wykonała zwiastun na bloga. Tak się składa że akurat tego :3 W zwiastunie zawarty jest przedsmak tego. czego będziecie się mogli spodziewać po kolejnych rozdziałach. Mnie osobiście bardzo się spodobał. Mam nadzieje, że wam również przypadnie do gustu.




Zwiastun by: Paula Styles

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 2

Ze snu obudził mnie głos mojej przyjaciółki.
-Wstawaj, bo się spóźnimy. Jest już 7, a jak znam życie i Ciebie to jeszcze pół godziny spędzisz w łazience.-Powiedziała zdejmując ze mnie kołdrę i rzucając ją na ziemie.
Zakryłam twarz poduszką, która po niedługiej chwili również wylądowała na podłodze.
-Dobra wstaje..-powiedziałam przeciągając-Nie wyspałam się dzisiaj
-Dobra nie marudź tylko idź się szykować-Odrzekła pomagając mi wstać w łóżka.
Wzięłam z podłogi kilka ciuchów  których nie chciało mi się włożyć do szafy i powoli poczłapałam do łazienki. Postawiłam na wygodny strój idealnie nadający się, na pierwszy dzień w szkole. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w ubrania i umalowałam się delikatnie. Potraktowałam policzki odrobiną różu, powieki złotym cieniem i na koniec, moje i tak już długie, rzęsy maskarą. Całość zajęła mi góra 20 minut. Kiedy weszłam do pokoju, Camille siedziała na łóżku gotowa do wyjścia. Kiedy mnie zobaczyła spojrzała na zegarek i uniosła brwi z rozbawieniem.
-17 minut? Mamy nowy rekord misiek.-Wymieniłyśmy spojrzenia po czym obje wybuchłyśmy śmiechem.
-Idziemy?-Zapytałam po chwili.
-Victorie przodem- Rzuciła i przepuściła mnie przez drzwi.
Po dwóch minutach szłyśmy już ulicą w kierunku naszej nowej szkoły. Wydaje mi się, że miałam stres wypisany na twarzy.
-Denerwujesz się? -Zapytałam przerywając ciszę.
-Ja? W ogóle. Poznamy nowych ludzi, może będą jakieś ciacha.. za to widzę, że ty się strasznie stresujesz.-Posłała mi wymowną minę w stylu "Przede mną tego nie ukryjesz"
-Ja tylko trochę. Na pewno będzie ok.-Skłamałam nie chcąc słuchać kazania, na temat tego, że powinnam otworzyć się przed innymi. Nic nie poradzę na to, że byłam typem samotniczki. Nie potrzebowałam innych, żeby czuć się dobrze. Wystarczyłam sobie sama. W sumie to pewnie nie przyjaźniłabym się teraz z Cami, gdyby nie to, że była tak namolna. Jak widać jej wady mają też dobre strony.
Podeszłyśmy pod budynek szkoły i zwolniłyśmy krok. Budynek był duży, zbudowany z jasnych cegieł. Po boisku kręciło się mnóstwo uczniów. Poczułam jak zaczynają trząść mi się ręce. Mimo wszystko schowałam głęboko zdenerwowanie i szłam przed siebie, stawiając kroki pewnie. Pokonałyśmy długi odcinek i weszłyśmy do środka. Po obu stronach korytarza stały rzędy zielonych szafek. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, ponieważ poczułam na sobie dziesiątki spojrzeń, zupełnie obcych mi ludzi.
-Jaki masz numer szafki-Szepnęłam do przyjaciółki.
-215, a ty?
-Ymm.. 187.-Przeklnęłam w myślach. Czemu nie mogłam mieć szafki obok niej. Życie jest takie niesprawiedliwe. Zanim zdążyłam zauważyć, Camille zniknęła w tłumie ludzi, zostawiając mnie samą.
Podeszłam do mojej szafki, wyjęłam kluczyk z kieszeni i ją otworzyłam. Kontem oka zauważyłam, że jakaś dziewczyna mi się przygląda. Schowałam głowę w szafce i zaczęłam wkładać do niej książki, które w najbliższym czasie mi się nie przydadzą.
-Fajne masz buty.-usłyszałam za sobą cukierkowy, dziewczęcy głos-I spodnie też. I w ogóle fajnie jesteś  ubrana.
Nieśmiało spojrzałam na dziewczynę o blond włosach, szczerzącą się tak szeroko, że zauważyłam aparat na jej zębach.
-I do tego jesteś ładna. Jestem Julie-Wyciągnęła rękę w moją stronę, która po chwili ostrożnie uścisnęłam.
-Dzięki? Ja Victoria-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Po chwili pobiegła do nas inna blondynka, złapała Julie za ramie i spojrzała na mnie.
-Przepraszam cię za nią. Ona jest trochę.. nadpobudliwa.-Powiedziała, patrząc na nią ze współczuciem.
-No ej. Rozmawiałyśmy już na ten temat. Ja wcale nie jestem nadpobudliwa.- Odrzekła z urazą Julie.
-W ogóle nie jesteś.. oczywiście -przewróciła oczami.-Jestem Perry. Ale wszyscy mówią mi Pezz.
Spojrzałam na obie dziewczyny. Perry była troszkę wyższa i miała jaśniejsze włosy. Obie wydawały się mieć przyjazne nastawienie.
-Hej. Ja Victoria, ale mów do mnie jak ci wygodnie.
-Więc Vicky, będę mówić Vicky, jesteś nowa w mieście? Bo nie kojarzę twojej mordki.
-Tak. Właściwie to wczoraj razem z przyjaciółką się tu oficjalnie wprowadziłyśmy.
Julie spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co.
-Mieszkasz z przyjaciółką? Jakie zazdro. Ja wciąż z rodzicami- Wypaliła wreszcie robiąc smutną minkę.
Mieszkanie bez rodziny miało swoje plusy i minusy. Minusem stanowczo było to, że mama mi już nie gotowała, ani nie prasowała ubrań. Plusem było to, że mogłam robić co chce, ale musiałam ponosić za to pełną odpowiedzialność. Po chwili podszedł do nas jakiś chłopak. Był wysoki. Miał prawie czarne włosy i orzechowe oczy. Z wyglądu był to 100% Bad Boy. Kiedy Pezz go zobaczyła, zarzuciła mu ramiona na szyje i namiętnie pocałowała. No tylko przyjaciółmi oni na pewno nie byli.
-Hej.-Powiedziała Perry odrywając usta od jego warg.-Zayn, kochanie to jest Vicky -Wskazała na mnie dłonią. -Jest nowa w okolicy.
Chłopak uśmiechną się do mnie przyjaźnie. Miał bardzo pogodny uśmiech.
-Cześć-Powiedziałam, starając się odwzajemnić uśmiech.
-Siema.-Odpowiedział.- No to.. witamy w naszej szkole i w mieście.
-Dzięki.
Spuściłam głowę. Zastanowiłam się, czy poznała bym kogoś gdyby Julie wtedy do mnie nie podeszła. Ale mimo wszystko nie było, aż tak tragicznie jak się spodziewałam. Poznałam trzy osoby, wydające się być naprawdę spoko. Niby wszystko ok, tylko trochę popsuło mi to plany. Miałam zamiar zaszyć się gdzieś sama i posłuchać muzyki. Ale jak widać nie tym razem. Teraz muszę skupić się na tym, żeby nie popełnić jakiejś porażki, co mam niestety w zwyczaju.
Cóż.. sama posiedzę kiedy indziej.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 1

Razem z Camille stanęłyśmy przed drzwiami naszego wynajętego mieszkania. Jeśli chodzi o czynsz to będą nam go opłacać na zmianę, rodzice moi i Camille.
-Gotowa?-Zapytałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Dajesz z tym-Powiedziała i przekręciła klucz w zamku, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Po jakiś dwóch, może trzech sekundach wydała z siebie głośny pisk i mocnym szarpnięciem wepchnęła mnie do środka.
-Kocik tu jest zajebiście. Jak dla mnie raj- Mówiąc to rzuciła się na jeden z foteli stojących w salonie. Zaśmiałam się pod nosem po czym zdjęłam buty, żeby nie robić sobie mycia podług na dzień dobry.
-Masz racje. Chyba będzie nam tu dobrze, nie?
Rzuciła mi wymowne spojrzenie w stylu "Chyba?!" po czym wpadła na genialny pomysł żeby wnieść walizki do środka i zamknąć drzwi. Położyłam torebkę na szafce w przedpokoju i chwytając za rączki obu walizek, weszłam do salonu. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się z uwagą. Było naprawdę ładnie. Beżowe ściany, jasne panele i do tego meble w najjaśniejszych odcieniach bieli. Na parapecie stały jakieś rośliny ozdobne o dużych ciemno zielonych liściach.
-Więc zaczynamy nowe życie. Całkiem same.-W moim głosie dała się odczuć odrobina wachania, co Camille zauważyła prawie natychmiast.
-No tak.. Boisz się tego?-Dotknęła delikatnie mojego ramienia.
-Boje się, że coś się w tym wszystkim nie uda..-Powiedziałam praktycznie szeptem, po czym spuściłam głowę.
-Vicky. Jeśli coś będzie nie tak to mamy siebie - Stanęła tuż na przeciwko mnie i tym samym zmusiła, żebym spojrzała jej w oczy.-Cokolwiek się stanie będę blisko Ciebie i mam nadzieje, że na odwrót. Pamiętasz jak jako małolaty, obiecałyśmy sobie, że ta przyjaźń przetrwa do grobowej deski? Obietnica przetrwała i sądzę, że przetrwa jeszcze mnóstwo lat. Tylko ważne, żeby zostało tak jak jest, a wtedy na pewno wszystko się uda.-Na jej twarzy zawitał ciepły, szczery uśmiech pełen czułości i zrozumienia. Przytuliłam się mocno do niej i przez ułamek sekundy zastanowiłam się, czym zasłużyłam na taką wspaniałą przyjaciółkę. Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Dziękuje, że jesteś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Chwilę jeszcze stałam przyssana do przyjaciółki, ale odsunęłam się od niej po jakimś, bliżej nie określonym czasie.
15 minut później ja byłam w trakcie rozpakowywania się, a Cami.. Ona coś robiła na laptopie. W czasie wyjmowania ubrań z walizek, zauważyłam, że nie ma tam ani jednej bluzy. Sprawdziłam jeszcze raz, ale i tym razem żadnej nie znalazłam.
-Shit. - Jęknęłam wkurzona na samą siebie, że w domu nie sprawdziłam zawartości bagaży.
-Co jest?- Do pokoju weszła Camille z komputerem na rękach. Siadła obok mnie na podłodze i zaczęła coś stukać w klawiaturę. Przewróciłam oczami i usiadłam prosto.
-Nie spakowałam żadnej bluzy. Ta-Pokazałam na górną część mojej garderoby- to w tej chwili jedyna jaką tu mam.- Zaczęłam kląć pod nosem i niedbale wyrzucać ubrania z walizki.
-Opanuj hormony.. jest dopiero 16, a centrum handlowe jest zaledwie 5 minut drogi ztąd.
Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
-Jezu.. idziemy na zakupy. Rozumiesz?- Powiedziała to z takim zażenowaniem, że przez chwilę miałam ochotę przeprosić ją za to, że nie zrozumiałam.
-Emm.. no dobra. Zakupy w nowym mieście chyba nam się przydadzą. Ja się trochę zrelaksuje, ty zresztą też. To idziemy teraz?- Pytanie powiedziałam bardzo ostrożnie. Sama nie wiem dlaczego.
-Taak teraz. Tylko daj mi minutkę żeby poprawić makijaż.
Wstałam z podłogi i stanęłam prze lustrem w moim nowym pokoju. Przeczesałam je palcami, poprawiłam je szybko, po czym weszłam do przed pokoju i ubrałam buty oraz kurtkę.
-Czekam na zewnątrz-Krzyknęłam otwierając drzwi.
Po kilku godzinach udanych zakupów wróciłyśmy do domu. Mam teraz wystarczający zapas bluz, bluzek, spodni, butów i ogółem wszystkiego. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy na kilka sekund. Byłam wprost wykończona. Chodzenie z Cam po sklepach to istna mordęga. Pewnie były byśmy tam jeszcze dłużej gdybym ciągle nie marudziła, że jestem zmęczona i chcę iść do domu. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w moją piżamę z Hello Kitty i położyłam się do łóżka.
-Dobranoc myszko-zawołałam
-Dobranoc kocik - Usłyszałam w odpowiedzi.
Zamknęłam oczy i po krótkiej chwili, odpłynęłam w objęcia morfeusza.
 

Prolog

        Jestem Victoria. W zaszłym tygodniu skończyłam 18. Do tej pory mieszkałam w Fairford, ale z okazji tego, że jestem już pełnoletnia, wraz z moją przyjaciółką Camille, przeprowadzamy się do Londynu. Mam nadzieję poznać tam nowych przyjaciół, rozwijać pasję, którą jest głównie śpiew i pisanie wierszy.
 Chcę tam poznać smak dorosłości, a może i nawet znaleźć prawdziwą miłość, której do tej pory tak bardzo się bałam. Wraz z Camille zaczniemy nowe życie, i postaramy się odnaleźć nasze prawdziwe wnętrze. Poznamy, wielu wrogów, oraz osób w których znajdziemy wiele wsparcia podczas trudnych momentów.
Czeka też nas kilka szokujących niespodzianek, które załamią nas i zaczną popychać do gwałtownych decyzji. Czy ta przeprowadzka okaże się dobrym pomysłem? Czy ta przyjaźń przetrwa wśród ciągłych przeszkód na drodze do upragnionego szczęścia? Czy odnajdę to czego chcę od tak dawna, czyli miłość?
Jak na razie odpowiedzi na te pytania to dla mnie zagadka. Ale jestem pewna, że w końcu wszystko się wyjaśni..